Jest coś takiego w starych samochodach, co dodaje ich właścicielom ogromnej dozy seksapilu. O ile posiadaczem najnowszego modelu Lexusa może być każdy, kto posiada na koncie odpowiednią sumę pieniędzy, o tyle fascynata zabytkowych aut musi cechować coś jeszcze – prawdziwa miłość do własnego pojazdu.
Agata zgłębia tajniki budowy silnika białego BMW
Szczerze mówiąc, kiedy dostałam propozycję uczestnictwa w trzecim Raidzie Kowala (pisownia „raid” została zastosowana umyślnie przez organizatorów, pochodzi z połowy ubiegłego stulecia), spodziewałam się męskiego spędu fanatyków starych, drogich i odpicowanych do granic możliwości aut. To, co zobaczyłam już na samym starcie zdecydowanie odbiegało od wcześniejszych oczekiwań.
W zabawie udział wzięło około 30 zespołów w samochodach w różnym wieku. Oczywiście im starsze auto, tym większe szanse na wygraną, ponieważ wszystkie pojazdy wyprodukowane po roku 1900 otrzymywały punkty karne za każdy rok. Jadąc BMW E28 z 1985 roku raczej nie spodziewaliśmy się miejsca na podium, ale nie o to w tym chodziło.
Cała zabawa stanowiła dla mnie, jako kobiety, źródło niezmierzonej ilości nowych informacji i doświadczeń. Pierwszy raz w życiu miałam okazję czytać mapę o tajemniczej nazwie itinerer. To pierwsza mapa, której nie musiałam obracać, aby zorientować się w którą stronę jechać! Niestety Panowie kierowca i pilot nie pozwalali mi zbytnio wychylać się z tylnego siedzenia, szczególnie podczas podejmowania problematycznych decyzji o kierunku dalszej jazdy. Podobnie zresztą było z kompasem.
Trasa rajdu obejmowała dużą część Kaszub, a pogoda była wręcz wymarzona. Mimo tego, że praktycznie cały dzień spędziliśmy w samochodzie można było poczuć się jak na prawdziwym pikniku. Szczególnie na postojach, gdzie organizatorzy serwowali pyszną kiełbasę z grilla, gorącą zupę, a nawet kawę i ciasto! Największym jednak zaskoczeniem byli dla mnie sami uczestnicy.
Przekrój wiekowy kierowców i pilotów obejmował zarówno dwudziestolatków jak i emerytów. Można było zauważyć pewną zależność – wartość auta jest wprost proporcjonalna do wieku jego właściciela oraz im starszy właściciel, tym starsze auto – co już jest raczej logiczne. Za kierownicą większości pojazdów siedzieli niestety panowie, jednak nierzadko pilotowały im ich partnerki.
Rozmawiałam na miejscu z kilkoma paniami na temat hobby ich mężczyzn. Okazało się, że wszystkie czynnie uczestniczą w pasji swoich partnerów. Jeżdżą też na większość zjazdów i rajdów. Każda z nich twierdziła również, że jest w tym wszystkim coś szalenie seksy. Podzielam to zdanie w stu procentach, ale nie mogę znaleźć na to logicznego uzasadnienia. Może tak już po prostu jest, że testosteron w połączeniu z motoryzacją w dobrym stylu działa na kobiety jak afrodyzjak.
Bogaci mogą sobie pozwolić.